niedziela, 27 marca 2016

Wielkanocna niespodzianka! <3

Notka!

Cześć skarby moje

Wesołych Świąt Wielkanocnych i mokrego dyngusa mordeczki :*

Mam coś dla was pod notką ;)

Przepraszam za wszelakie błędy, ortografie, interpunkcję, ale bardzo szybko pisałam, żeby zmieścić przed wieczorem, więc zrozumcie mnie :D

Ta część nie wlicza się do historii i nigdy nie bedzie miała miejsca w Dreamland. Została napisana dla poprawy  humoru ;)

Dziękuje za wyświetlenia, komentarze i gwiazdki :) Miłego czytania :*

Pozderki xD

Zjadłam śniadanie przy rodzinnym stole. Leon wraz ze swoją partnerką i babcią przyjechali na święta do New York'u. Mama świetnie dogaduje z Olgą. To dobrze, gdyż nikt nie chce napiętej atmosfery, tylko żeby było miło i przyjemnie - Będę się już zbierać - odezwałam do rodziny, gdy usłyszałam trąbienie klaksonu.

Mama wywróciła oczami.

- Jeśli kocha to poczeka - fala gorąca oblała moje policzki.

- Mamo! - jęknęłam. Wszyscy wybuchli śmiechem.

- Oj nie wstydź się. Luke to świetny chłopak, nie masz się czego wstydzić - uwierzyła w małe kłamstewko Hemmings'a. Mojego debilowatego Luke'a!

Nie odpowiedziałam rodzicielce gdyż nie mam owej potrzeby. Podeszłam do babci i mocno do siebie przytuliłam, następnie Olgę, mamę, a na samym końcu tatę.

- Nie każ mu dłużej na siebie czekać - szepnął i lekko pchnął w stronę drzwi. Uśmiechnęłam radośnie i w pośpiechu złapałam za torbę. Gdy byłam w połowie drogi do czarnej bryki blondyna, zawiesiłam rzecz przez ramię.

Na jego nosie czarne przeciwsłoneczne okulary, ubrany w skórzaną kurtkę, a pod nią biała koszula, której guziki zostały rozpięte przy szyi, a na nogach czarne dżinsy. Jak mogłam zapomnieć o glanach, które doszczętnie nie pasują do eleganckiego stroju.

Seksownie uśmiechnął się - nie wierze! Serio powiedziałam, że jego uśmiech jest seksowny? Boshe Cleo, cofnij to, przecież to taki idiota!

- Wesołych Świąt! - pisnęłam i rzuciłam w ramiona wysokiego mężczyzny - nie bądź zły za wczoraj - szepnęłam do jego ucha, ale gdy nadal stał nie wzruszony - Przestań się dąsać i w końcu mnie przytul pajacu! - wybuchnął śmiechem. Objął mnie w tali, następnie przyciągnął do siebie i podniósł do góry. Dzisiaj zjadłam bardzo dużo. Nie wiem czy dam rade skosztować przysmaków Horan'a. Wczoraj cały dzień siedział w kuchni i nie wpuszczał do środka. 'Zaklepałem kuchnie, wiec kto będzie przeszkadzał zostanie daniem głównym!' - mówił na poważnie.

- dobra puść mnie - uderzyłam pięścią w jego plecy - chłopcy czekają - jego mocny zapach perfum przebił do moich nozdrzy co spowodowało głośne psiknięcie - Specjalnie się nimi popsikałeś! - dobrze wiedział, że ich nie lubię.

- Za dużo mówisz kobieto - puścił mnie i po zdjęciu okularów przetarł dłońmi twarz. Prychnęłam. Kac morderca nie ma serca - pomyślałam w duszy. I po co tak dużo piłeś? Ciekawe jak Calum się trzyma - znienawidzona przeze mnie osoba, po wczorajszym incydencie jeszcze bardziej - Wesołego Alleluja - zachrypniętym głosem dodał. - wsiadaj mała do samochodu - ziewnął.

- Ogarnij się - palcami dotknęłam jego policzka i wsiadłam niezdarnie do samochodu.

Po chwili znalazł się obok mnie, odpalił swoje ' dziecko' i ruszył energetycznie z piskiem opon z pod mojego domu.

Skończyłam rozmawiać przez telefon z Ruby gdy znaleźliśmy pod dużym domem chłopaków. Zaparkował pod samymi drzwiami. Weszłam do środka nie czekając na blondynka. Moje brwi samowolnie uniosły do góry. Wszystko pięknie wysprzątane, z tego co mi wiadomo wczoraj na korytarzu walały się ubrania, śmieci oraz puszki po piwie. Łał. Dobra robota Katniss - stwierdziłam.

Do nozdrzy dotarł zapach bigosu oraz inne dobre jedzenie!

Weszłam do salonu i wszystkich obecnych oprócz Malika - którego nie ma przeleciałam wzrokiem. Ubrani w eleganckie garnitury i koszule.

Po przywitaniu ominęłam przystrojony stół, przeszłam przez korytarz, schody i już po chwili stałam przy pokoju chłopaka. Zapukałam, ale nikt nie otworzył. Wzruszyłam ramionami i przekręciłam klamkę i cichutko weszłam do pomieszczenia. Zayn stoi obrócony plecami do mnie. Na jego długich nogach jak zwykłe czarne dżinsy, biała koszula, którego rękawy zostały podwinięte do łokcia.

Co on tam gada pod nosem?

Rzucił na łóżko czerwony krawat. Po nie udanym nałożeniu - pomyślałam.

- Mogę pomóc - odezwałam, a jego mięśnie napięły się.

- Co tutaj robisz? - zapytał spokojnie w dalszym ciągu stojąc tyłem do mnie - kochanie - dodał po chwili.

Odwrócił się i spojrzał. Wcześniej bym powiedziała 'o zgrozo' ale teraz przestałam się go bać. Zdałam sobie sprawę, że nigdy mi krzywdy nie zrobi.

Wzruszyłam ramionami obojętnie.

- Pomyliłam pokoje - warknęłam. Po co ja tutaj przyszłam? Jesteś Idiotką!

Gdy miałam wyjść poczułam jego silną dłoń na swoim nadgarstku. Pchnął na drzwi, a następnie przycisnął do nich. Dupek!

Jego nos smyrgnął moją szyję, dłoń dotknęła tali, a potem znalazła pod bluzką.

Dreszcze ogarnęły całe moje ciało.

Mokre pocałunki pozostawia na szyi, a gdy poczułam usta w czułym miejscu za uchem z gardła wydobył jęk. Kosmki jego czarnych oraz gęstych włosów znalazły miedzy moimi palcami.

- Nie drażnij się ze mną - seksownie mruknął do ucha.

Ścisnął pośladek, następnie ręka powędrowała na tylną część uda i odnalazła swoje miejsce na wgłębieniu kolana. Podniósł je do góry i co jakiś czas ściskał oraz pieścił. Podniecenie ogarnęło całe moje ciało. Pocałował mój podbródek i spojrzał prosto w oczy. Ciepło rozpłynęło po policzkach. Wkurzyłam się gdyż w dalszym ciągu czuje onieśmielona przy jego osobie. Tak nie powinno być. Nie chcę się rumienić za każdym razem gdy na mnie spojrzy. Mulata twarz znalazła dość blisko mojej, przegryzł zębami dolną wargę. Moje ręce odnalazły jego policzki, pod którymi nie poczułam zarostu. W końcu pomyślał żeby się ogolić - pomyślałam w duszy.

Gdy nasze usta miały złączyć w błogim pocałunku poczułam rozsadzający ból z tyłu głowy. Jęknęłam.

- Ooo przepraszam, nie wiedziałem, że ktoś stoi przy drzwiach.

Blond kosmki Luke'a odnalazły swoje miejsce pomiędzy drzwiami a framugą. Tak bardzo chciałam przytrzasnąć mu głowę.

- Naucz się pukać idioto! - warknął Malik i przycisnął drzwiami szyję chłopaka. Uśmiechnęłam się, gdyż Zayn ma podobne myśli.

- Malik puść, duszę się! - gdy twarz przyjaciela zrobiła się czerwona, złapałam za klamkę i pociągnęłam do siebie. Może chciałam przyjaciela udusić własnymi rękoma, ale nie oznacza, że pragnę jego krzywdy, a chociażby cierpienia.

- co zrobiłaś? - Malik zwrócił do mnie - Przecież bym go nie zabił!

Luke'a opętał kaszel. Po chwili jego twarz powróciła do naturalnego koloru

- Mało brakowało fiucie - odezwał się łapiąc za szyję.

- Może się w końcu nauczysz pukać do drzwi Hemmings!

- Dobra, więcej moja noga tutaj nie powstanie - pokazał wskazującym palcem na pomieszczenie w który się znaleźliśmy - a ty - zwrócił do mnie - jak coś będziesz chciała ode mnie - odwrócił tyłem do nas, wypiął się i poklepał ręka. Nie powiem gdzie! - możesz pocałować w mój piękny tyłek!

Wyprostował się, spojrzał dumnie i na odchodne obdarował uśmiechem. Zamknął za sobą drzwi. Spojrzałam na Malika. Nie wytrzymał, wybuchł śmiechem.

- Może jest idiotą - powiedział między śmianiem - ale to było dobre!

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Otworzyłam je. Wysoki blondyn, który odstawił niezłe szopkę przed chwilą ponownie znalazł przy drzwiach.

- Zapomniałbym, Payne woła. - Podrapał po głowie - Śniadanko gotowe - wrzasnął na cały dom i po chwili nie było go.

Luke nie potrafi się długo złościć a tym bardziej gniewać...

Malik podszedł do łóżka i złapał za czerwony materiał.

- Jeśli już tu jesteś kobieto, to zrób coś pożytecznego i pomórz nałożyć - chciał znaleźć pasujące słowo - te draństwo - uśmiechnął się.

Przewróciłam oczami i zabrałam mu krawat. Poczułam jego dłoń na biodrze, delikatnie smyrga palcami prawy bok, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Och Malik, ty draniu!

czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 4

Dwa tygodnie, czyli czternaście dni, które były dla mnie cierpieniem i męką. Incydent, który miał miejsce pod domem nie powtórzył się. Nikogo podejrzanego nie widziałam i nikt nie kręcił w okolicach mojego miejsca zamieszkania. Czasami tylko mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że nie grozi mi niebezpieczeństwo, bo gdyby tak było dawno bym wąchała kwiatki od spodu.
Ale to nie oznacza, że się nie boję. Dostałam mani prześladowczej, zawsze gdy słyszę kroki lub odgłosy odwracam za siebie, bądź rozglądam. Strach to emocjonalne napięcie pojawiający się w sytuacji realnego zagrożenia. Mój mózg odbiera ilość bodźców każdego dnia. Jestem ostrożniejsza oraz próbuje nie zostawać sama.
Kładę się do łóżka, zamykam oczy i wyobrażam sobie twarz mężczyzny po zdjęciu kaptura. Jest straszna i budzi grozę. Jego obrzydliwy uśmiech, poszarzała cera oraz oczy, które pragną mordu, rozlewu krwi oraz strachu drugiej osoby. Włosy, które są przylepione do spoconego czoła oraz żółte zęby po długotrwałym paleniu papierosów. Wkłada zakrwawioną rękę do tylnej kieszeni spodni, wyjmuje nóż i przez pewien czas bawi niebezpiecznym narzędziem. Rozmyśla ile osób nim zabił, wylicza każdą z nich, a jej długa lista powoduje uśmiech na jego twarzy.
'Ogarnij się Cleo, takie rzeczy tylko w filmach' - zbeształam w duszy samą siebie.
Po odkręceniu kranu lodowatą wodą przepłukałam twarz oraz szyję. Złapałam jeden z ręczników, wyprostowałam się i podczas wycierania nim buzi spojrzałam w lustro.
Jęknęłam gdy zobaczyłam czarne, cienkie smugi pod oczami. Gdybym nie zapomniała, że z rana tuszem pomalowałam rzęsy, do głowy by mi nie przyszło żeby myć twarz wodą, jednak za późno, stało się. Dzisiejszy dzień zaliczam do bardzo ciężkich. Mam trudności w zapamiętaniu podstawowych czynności, oceny, które nie są za dobre, męczący wf  oraz nie przespana noc, gdyż zapomniałam napisać wypracowanie na język angielski.
'Gorzej być nie może' - pomyślałam.
Przybliżyłam twarz do lustra, pozbyłam czarnych plamek i wrzuciłam brudny ręcznik do kosza. Znalazłam w szafce szczotkę do włosów. Uśmiechnęłam się, gdyż bawił mnie stan w którym znalazłam. Kilka godzin temu moje włosy były spięte w idealny kok, teraz kosmki ledwo trzymają w gumce. Westchnęłam głośno. Zastanawia mnie dlaczego stworzono mnie rudą. Z tego co wiem nie ma w rodzinie nikogo o ryżym kolorze włosów.
Mam zielone duże oczy, brzoskwiniową karnacje skóry, mały nosek na którym widnieje kilka charakterystycznych piegów, malinowe wąskie usta oraz dołeczki w policzkach.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Pięć minut mamo i wychodzę - krzyknęłam.
Jakie było moje zaskoczenie gdy przyszłam ze szkoły i zostałam mamę przy obieraniu ziemniaków. Dawno nie jadłyśmy razem. Zazwyczaj sama robię coś do jedzenia.
Usłyszałam dobrze mi znany męski głos. Musiałam się przesłyszeć, ale gdy ponownie usłyszałam swoje imię nie miałam wątpliwości. Rzuciłam wszystkie przedmioty, które trzymałam w dłoniach i wybiegłam z łazienki. Wpadłam w ramiona czterdziestoletniego mężczyzny. Lubiany przeze mnie   zapach perfum dotarł do nozdrzy, który niestety został zapomniany. Leon jest wysoki, ma długie czarne włosy, które są z tyłu związane w koński ogon. Brązowe oczy, ciemna karnacja. Ubrany w siwą koszulkę, która ciasno upina wysportowaną klatkę piersiową, w czarną ramoneske, którą zawiesił na jednym z ramion, a na długich nogach dżinsowe spodnie oraz glany. Gdy był młody grał w zespole - był basistą, a gdy się rozpadł zainteresował mechanizacją. Teraz prowadzi warsztat samochodowy w Londynie.
- Co tutaj robisz tatku? - wybuchł gardłowym śmiechem i odsunął głowę do tyłu by móc mi przyjrzeć. Przez chwilę ilustrował moją twarz.
- Stęskniłem się za moim króliczkiem - Uśmiechnęłam się, gdyż od dawna nie nazywał mnie zwierzątkiem. Usłyszałam pukanie do drzwi. Mama pojawił się w drzwiach oznajmiając, że kolacja gotowa. Usiedliśmy przy stole. Leon naprzeciwko mnie, a rodzicielka po mojej prawej stronie. Zjedliśmy zupę nastąpienie kurczaka, który był pyszny. Było miło i przyjemnie do puki mama nie wspomniała o Samuel'u - moim bracie, który od trzech lat nie daje znaku życia. Po rozwodzie rodziców zniknął bez słowa. Wspominał przed swoim wyjazdem, że pokłócił się z ojcem.
Ze względu na wszystko jesteście dla mnie wszystkim i zawsze będę was kochać - były ostatnimi słowami gdy u jego boku oddałam objęciom Morfeusza.
Byłam z Samuelem bardzo zżyta, był wobec mnie opiekuńczy, dbał, zajmował, kupował prezenty, zabierał do kina, a gdy bałam spać przychodził i kładł obok.
Gdy próbowałam z ojcem porozmawiać o powodzie wyjazdu Sam'a zbywał mnie lub mówił bym się nie interesowała. Do tej pory uważam, że to podejrzane.
Mama do chwili obecnej szuka mojego starszego o pięć lat brata. Często słyszę dobiegające z sypialni modlitwy, prosząc Boga o jego powrót. Wierzy że kiedyś wróci i go zobaczy. Kocham brata i zawsze będę, ale nie ma pojęcia jak bardzo nas skrzywdził.
Los uśmiechnął się dopiero gdy wyjechałyśmy z Londynu, wtedy mama wzięła się w 'garść' oraz odżyła. Dostrzegłam iskierkę radość gdy się zaaklimatyzowałyśmy w New York Sity.
Już nie mam piętnastu lat, nie potrzebuje niańki i radze sobie sama. Jestem starsza, mądrzejsza i odpowiedzialniejsza.
Leon zacisnął mocno szczękę, a widelec mocno ścisnął w palcach. Chrząknęłam i zmieniłam temat gdyż zauważyłam, że ojciec nie chciał rozmawiać o synu. Kiwnął głową w podzięce. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Posprzątam ze stołu - Rodzicielka jest zmęczona po nieprzespanej nocy, więc pomyślałam że ją wyręczę.
Zabrałam wszystkie talerze i wyszłam z salonu. Włożyłam  je do zmywarki, a następnie podeszłam do okna. Otworzyłam je na całą swoją szerokość, oparłam łokcie o parapet, a dłonie o podbródek. Ostatnie promienie słoneczne schowały się za horyzontem i zostawiło po sobie przepiękne pomarańczowe niebo.
Wzrok skierowałam na podjazd na którym stoi duży motocykl oraz żółty garbus, a na jego masce czerwony materiał z napisem "Dla mojego Króliczka" Aż mi się ciepło na sercu zrobiło, a uśmiech zagościł na twarzy. Przyjechał do New Yorku by mi go podarować. Kiedyś mówił, że jak dorosnę dostaną od niego samochód. Pisnęłam i podskoczyłam z radości jak małe dziecko. Zamknęłam okno i aby dłużej nie czekać wybiegłam z kuchni po to by podziękować ojcu oraz przejechać samochodem po raz pierwszy, ale niedane mi było wejść do salonu gdyż usłyszałam zaciętą rozmowę prowadzoną przez telefon komórkowy przed wejściem do mieszkania. Z przekleństw oraz jego ostrego tonu, mogłam wywnioskować, że konwersacja nie należała do najmilszych.
- Przed chwilą przyjechałem do córki i już mam się zbierać?...- Szkoda, że nie mam daru, który umożliwił by w podsłuchaniu całej rozmowy - Dopadnę skurwiela i więcej nie będzie stwarzał problemów. - zatkały mnie słowa wypowiedziane przez Leona - Znajdź na jakiś czas zastępstwo i kontroluj warsztat.... Przestań pieprzyć...nie może zostać zamknięty... Salak - Salak, coś mi to mówi. Gdzieś już słyszałam owe imię, ale nie mogę przypomnieć gdzie - dobrze wie gdzie ukrywa Dominic swoją dupę... - gdy cichutko stąpałam po śliskich płytkach po to by znaleźć bliżej drzwi mój telefon wypadł z ręki  'Pięknie, właśnie miałaś szanse na wścibienie nosa w nie swoje sprawy, ale spartoliłaś swoją szansę, zresztą jak zwykle' - Odezwę się później - hałas, który został spowodowany przez moją głupotę i nieuwagę przerwał interesującą rozmowę. Drzwi otworzyły się na całą swoją szerokość, a ojciec staną u ich progu. Jest zły za to, że szpieguje.
- Gdy szłam telefon wyślizgał z ręki i spadł na podłogę - uśmiechnęłam się niewinnie. Tak bardzo chciałam wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Przypomniałam sobie o prezencie czekającym pod domem - Jest piękny - na początku nie wiedział o co chodzi, ale gdy pokazałam palcem na pojazd,  zauważyłam mało przekonujący uśmiech po czym złapał za moją dłoń i wyprowadził na zewnątrz. Mimowolnie wypuściłam magazynowane powietrze w płucach. Opanowałaś sytuacje.
- Chciałbym zobaczyć jak jeździsz, ale czas mnie goni - Jasne, wmawiaj sobie - Za godzinę mam samolot. Mam dużo zamówień i pracy w warsztacie, pracownicy nie dają sobie rady, a Olga czeka na powrót  - uniosłam brew do góry gdyż wiedziałam, że wszystko co mówił było wielkim kłamstwem.  Ma swoje problemy, ale teraz zdałam sprawę jak poważne. W co się staruszku wpakowałeś?
Posmutniałam, a nawet ode chciało przejażdżki.
- nie bądź smutna - przytulił się do mnie -W wakacje oczekuje cię w Londynie. Oczywiście gdy wszystko pójdzie dobrze i po mojej myśli - Jeśli bez problemu pozbędziesz pewnych ludzi! Poprawiłam go w swoich myślach. Ciężko dać wiarę, że ojciec robi rzeczy niedopuszczalne. Nie mogę go nie na widzieć, odtrącić i nazwać przestępcą, gdyż praktycznie nic nie wiem. Ludzie, którzy kłamią chcą zapewnić rodzinie bezpieczeństwo. Im mniej wiesz tym lepiej. Przez ostatnie dni właśnie tego chciałam i oczekiwałam. Dlatego nie mam zamiaru dopytywać, wściekać się , obrażać oraz wtykać nosa w sprawy Leona. Postąpię jak dorosła kobieta.
Razem z mamą przyglądałam się osobie wsiadającej na motor "Junak". Spojrzał ostatni raz, odpalił sprzęt i odjechał. Mama nalega bym weszła do środka, ale chciałam posiedzieć na werandzie, popatrzyć na gwiazdy i pomyśleć. Przyniosła koc w który zawinęłam się. Podziękowałam rodzicielce i rozkazałam iść spać. Zostałam sama i zamiast patrzyć trzeźwo wlepiam swój otępiały wzrok przed siebie, czyli w ciemność. Przez dobrą godzinę nie zmieniałam pozycji, gdyż nie czułam wszelakiej potrzeby.
Dopiero gdy poczułam wibracje w kieszeni bluzy oraz dobrze znaną melodię obudziłam z transu w którym byłam przez ponad dwie godziny.
Spojrzałam na wyświetlacz ekranu. Nieznany numer - przeczytałam. Ciekawe kto może dzwonić o tak późnej porze. Zaakceptowałam połączenie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Słucham - odezwałam się pewnie - Kto dzwoni? - zapytałam gdy osoba po drugiej stronie słuchawki pozostawała w nie ustępliwej ciszy. Dobra dzieciaku, nie zemną takie gierki, sam się o to prosiłeś. Gdy chciałam rzucić oblegą, która cisnęła mi się na usta wtedy usłyszałam.
- I see you
Cała pewność uleciała w niepamięć. Słowa wypowiedziane przez mężczyznę spowodowały nagłe wyprostowanie zgarbionych pleców, przyśpieszenie rytmu serca oraz odruchowo napięłam wszystkie mięśnie. Przestraszyłam się, a dolna warga zadrżała. Rozejrzałam się otwierając szerzej zaspane oczy. Jest zbyt ciemno bym mogła coś zobaczyć.
Siedzę przy zapalonej lamie, wiec jeśli mężczyzna obserwuje mnie, bardzo dobrze widzi moją sylwetkę. Zmieniłam pozycje z siedzącej na stojącą. Złapałam koc, który o mały włos nie zsunął z ciała oraz mocniej przyłożyłam telefon do ucha.
- Czego chce... chcesz ode mnie? - z wielkim trudem uleciały słowa z ust.
- Zamknij się - warknął - z tego co mi wiadomo nie pozwoliłem ci się odezwać. - Jego głos jest wysoki. Musi być młody.
Otworzyłam drzwi wejściowe.
- Nie schowasz się ode mnie skarbie - Usłyszałam jego śmiech - Koty tropią myszki - Proszę, przymknij się, nie mogę Ciebie słuchać. Łza spłynęła po policzku, ale starłam ją nadgarstkiem. Jestem bardzo przerażona. Zamknęłam drzwi na klucz i upewniłam kilka razy czy na pewno. Jeśli na spokojnie pójdę do swojego pokoju nie spanikuje i nie dam satysfakcji psychopacie.
- widzę, że zachowujesz zimną krew - Tylko pozory. Gryzę dolną wargę, ponieważ boję się, że za chwilę wybuchnę płaczem - do czasu - ponownie wybuchł śmiechem - Króliczku.
W tym momencie strumień łez wydostał z moich oczu. Jest przy moim nowym samochodzie, przy prezencie od mojego taty.
- Daje ci cztery jebane tygodnie - szepnął. Połączenie zostało urwane.
Cztery jebane tygodnie
Cztery jebane tygodnie
Cztery tygodnie
Co się stanie gdy wybije czwarty?

Czwarty rozdział gotowy :D
Oceniajcie i komentujcie.
Miłego czytanka kochani.

niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 3

Hej skarbki ;)
3 rozdział gotowy <3
Czytajcie i oceniajcie w komentarzach
Wytykajcie moje błędy, postaram się je poprawić i z "góry" za nie przepraszam
I chcę uprzedzić, że w rozdziale pojawią się wulgaryzmy.
Jest to moje pierwsze opowiadanie i myślę, że się wam one spodoba i docenicie moje starania :D
Miłego czytania ;)
Pozdrawia nanatta.


Człowiek ma jedną szanse, jedno życie. Nie wiadomo kiedy nadejdzie jego czas, czy to będzie za godzinę, miesiąc czy rok. Można je stracić nawet przez mały nie przemyślany błąd, który może kosztować życiem. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
 
Zatracamy właściwy wszystkim ludziom podstawowy instynkt dobra i zła. Najczęściej wybieramy gorszą drogę. Może być to morderstwo, problemy z prawem, rabunek, rozbój, podpalenie budynku, a chociażby kradzież sklepowa. Wtedy gryzie nas sumienie, nie radzimy sobie i jak obudzeni z długiego snu, zdajemy sobie sprawę z nieszczęść, które spowodowaliśmy. Jesteśmy ślepi, idziemy na łatwiznę, nie rozważamy opcji, których tak naprawdę może być dużo. Ponosimy klęskę. Mogą to być skłonności samobójcze, wyjazd z kraju bądź poddanie się i zamknięcie w sobie.
 
Zło góruje nad dobrem. Złem jest paleniem papierosów, nie słuchanie się rodziców, przeklinanie...
 
Moje przemyślenia zostały przerwane przez wiadomości lecące w TV. Zazwyczaj nie oglądam telewizji, ale dzisiejszego dnia zrobiłam wyjątek. Popcorn przygotowałam przed seansem, który miałam oglądać. Teraz leże na kanapie z misą pełną jedzenia i puszką coli, która znajduje się między udami.
 
Pomieszczenie w którym przebywam nie jest duże. Ściany koloru brzoskwiniowego, a na nich zawieszone ramki z fotografiami, które reprezentują moją rodzinę. Na środku duży, puszysty dywan, dwa skórzane fotele, kanapa oraz dopasowany, szklany stolik. Ogromna plazma naprzeciwko mebli, a na szafce playstation oraz odtwarzacz sv. Od prawej strony ogromne okno i drzwi balkonowe, które wcześniej otworzyłam na całą swoją szerokość. Białe zasłony sięgają do drewnianej podłogi i są zaczepiane przez wiatr i wpychane do wnętrza salonu. Zdążyło się ściemnić na dworze, ale nie powstrzymało mnie do ich zamknięcia. Księżyc, który dzisiejszej nocy świeci, bardzo interesująco wygląda między kłębiastymi chmurami.
 
- Wczorajszego dnia o godzinach nocnych została zgwałcona młoda dziewczyna na Preston Rd, zdołała uciec, ale kilka godzin po wyjściu z komisariatu i powrocie do domu roztrzęsiona S.E została zamordowana - usłyszałam głos reporterki - Nie wiadomo kim może być przestępca, ale prawdopodobnie jest tą samą osobą, która dopuściła się gwałtu oraz morderstw dwóch kolejnych dziewcząt w ubiegłym tygodniu. Gangster zostawił na ich ciałach nietypowy znak, który wyciął nożem na skórze. Posterunek policyjny pracuje, ale brak jakichkolwiek dowodów, oraz lokalizacji niebezpiecznych ludzi. Tak, więc wszystkie osoby płci żeńskiej, uważajcie na siebie, zachowajcie szczególną ostrożność... - odstawiłam miskę na stolik i z pozycji leżącej przeniosłam na siedzącą, gdyż nie mogę uwierzyć, że w mieście którym zamieszkuję są osoby, którzy brutalnie mordują, używają przemocy oraz okaleczają kobiety.
 
- Czyżby powrócił do New Yorku gang zmarłego J.N? - Dlaczego nie ujawniła jego imienia, tylko inicjały?  Gang? Nie chciałam tego słowa usłyszeć po raz kolejny dzisiejszego dnia, ale najwidoczniej dziennikarka pokrzyżowała moje plany. Wymawiając słowo gang czuje dreszcze i strach, ale myśl, że rodzicielka wróci za pewien czas z pracy dodaje mi pewności oraz otuchy, że nie będę sama i będę czuła się bezpiecznie we własnym domu.
 
- Kim jest nowy przywódca? Czy chce zająć miejsce znanego nam Spirit'a? Czy chce podbić New York i władać miastem? Czy kiedyś będziemy bezpieczni i wolni? Mamy swoje prawa, nie możemy być przez całe życie zastraszani...- z tego co wiem kiedyś słyszałam od Ru, że miastem władał gang, ale nigdy nie przepuszczałam, że to może być prawdą, moja przyjaciółka nie kłamała.
 
- Powtórzenie wiadomości przeprowadzonej przez reporterkę Katylin Kai.

Wyłączyłam pilotem telewizję, gdyż ode chciało mi się jeść, a tym bardziej oglądać film. Wstałam zbyt raptownie, co spowodowało, że uderzyłam się kolanem o stół, a popcorn rozsypał po podłodze

'Brawo ciamajdo' pomyślałam i rozmasowałam obolałe miejsce, a następnie uklękłam by pozbierać do miski przysmak nie nadający do wtórnego skonsumowania. 
 
Gdy posprzątałam, powoli podniosłam ku górze. Dzwonki zawieszone przed wejściem do salonu, przez mocniejszy podmuch wiatru wydał dobrze mi znany dźwięk, mimowolnie spojrzałam w tamtym kierunku.
 
Miska ponownie znalazła swoje miejsce na podłodze, ale to nie miało znaczenia. Stojąca na werandzie zakapturzona postać, jest ubrana w czarne spodnie, z dziurami na kolanach. Stanęła bokiem do mnie.
 
Ze strachu łzy uleciały po policzkach, a nogi zaczęły trząść. Gdy zobaczyłam jego suche od krwi ręce, mój płacz nasilił się, a następnie wydobył głuchy dźwięk, który został stłumiony przez moją dłoń. Czyja to krew? Co robi na terenie mojej posiadłości? Przyszedł mnie zabić?
 
- Czego chcesz ode mnie?! - wrzasnęłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, tylko przekleństwo. Jego głowa odwróciła się w moim kierunku, ale nie zdołałam zobaczyć, gdyż nie miałam okularów. Dość szybko ją schylił, może dlatego, że głupio postąpił, gdyż nie powinien się ujawniać,  po czym wycofał się. Podbiegłam szybko do drzwi gdy podejrzany mężczyzna, a może nawet przestępca odszedł, zamknęłam je. Gdy wbiegłam do swojego pokoju i odnalazłam łóżko, opatuliłam się kołdrą i schowałam twarz w poduszce, a następnie rozpłakałam się.
 
Z perspektywy Zayna:

Zamknąłem z impetem drzwi od mieszkania, oznajmiając wszystkim, że wróciłem w złym humorze. Rzuciłem kluczyki od mojego samochodu na szafkę, trochę za mocno gdyż upadły na drewnianą podłogę. 'Jeszcze wy mnie wkurwiajcie '- pomyślałem. Podniosłem je, a następnie by czynność nie powtórzyła włożyłem do tylnej kieszeni spodni.
 
Przeszedłem przez salon, a następnie znalazłem w dużej kuchni. Odnalazłem wzrokiem wszystkich obecnych, którzy siedzą przy dużym drewnianym stole.
 
- Ktoś umarł? - zapytałem się i wyjąłem piwo z lodówki. Otwieracz mi nie potrzebny, z tego co mi wiadomo ręce są po to by ich używać. Otworzyłem je bez problemu i rzuciłem metalowy kapsel, który wydał odgłos po zetknięciu z drewnem. Upiłem łyka - Zresztą, chuj mnie to obchodzi - warknąłem i usiadłem obok Payn'a, a następnie spiorunowałem wzrokiem Horan'a, który siedzi na przeciw - mam dosyć czterech jebanych ścian, co nazywamy szkołą. Następnym razem uprzedź jakie masz zamiary, bo przez ciebie zostałem po lekcjach - wzruszył ramionami i podrapał po głowie.
 
Wkurwiłem się, gdyż musiałem ogarnąć brud zostawiony przez niedorośniętych nastolatków, a to wszystko z winy Horan'a. To konieczne? Nie, ale jeśli chcę zacząć nowe, oraz lepsze życie to muszę się nauczyć słuchać oraz wykonywać polecenia. Czy jest to trudne? W chuj, rozpierdala mnie od środka, gdy ktoś zaczyna cwaniakować oraz dyktować co mam robić. - Jeszcze tylko dwa miesiące, zdam maturę i wypieprzam z tego przeklętego kraju! - poprawiłem kosmyk grzywki, który nasunął na czoło.
 
Jestem bardzo spostrzegawczy, zauważyłem dziwne zachowanie młodszej siostry Hood'a oraz specyficzny gest, który został skierowany do Liam'a. Domyśliłem się, że mają coś do powiedzenia, gdyż zazwyczaj w domu panuje gwar, wszyscy krzyczą, jest włączona metalowo-rockowa muzyka, przyjaciele grają w gry, śmieją się z byle gówna, a jedna kobieta w tym domu tańczy, stroi się i sprząta, a grobowa cisza musi oznaczać tylko jedno.
 
- Przykro mi - wyszeptała ze łzami Katniss po czym wyszła z kuchni. Pomieszczenie także opuścili Hood, Horan i ten młody idiota Hemmings. Został tylko Liam. Westchnął, następnie złapał dłońmi za kanty stołu i oparł całym swoim ciężarem przechylając do przodu. Odważył się unieść spuszczoną głowę, gdy ze spokojem zapytałem.
 
- Powiesz do wieczora o co chodzi? - postawiłem butelkę na stole i przy czubku zacząłem nią kręcić palcami.
 
- słyszałeś o dzisiejszych wiadomościach? O morderstwach i gwałtach? - wzruszyłem ramionami.
- To już mnie nie obchodzi - powiedziałem obojętnie. - Dawno już z tym gównem skończyliśmy, jesteśmy już wolnymi ludźmi.
 
Zamknął oczy, gdyż to co powiedział po chwili zabolało nie tylko mnie, ale także i jego.
- nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz - słowa przebiły się przez zaciśnięte zęby. Wstałem, a krzesło upadło na podłogę. Jestem zły i nie mogę dowierzyć słowom wypowiedzianym przez przyjaciela.
 
- Kurwa nie wierze - wrzasnąłem - Kłamiesz Payne - mocno walnąłem butelką o stół, ale najwidoczniej użyłem za mało siły żeby ją pobić, a tak bardzo chciałem by pękła na małe kawałeczki.
 
- Wspomnieli o naszej przeszłości, o naszym bracie - kręciłem głową by odpędzić wspomnienia o Jon' ie i o naszym dawnym życiu.
 
- Oni nas podejrzewają, ktoś chce nas wrobić - nie chcę nic więcej słyszeć.
 
Złapałem butelkę w której było niedopite piwo i rzuciłem w ścianę, następnie złapałem za stół i go przewróciłem. Rozpierdalałem wszystko co mi stanęło na drodze bądź na wyciągnięcie ręki. Aby się pozbyć wszystkich złych emocji, ten sposób wydaje się najbardziej odpowiedni. Nie interesowały mnie przedmioty, które psułem, gdyż nie miały dla mnie wartości.
 
Gdy pobiłem pięścią okno, a potem rozpocząłem dowalać w drewnianą ścianę, nie czułem bólu fizycznego, chociaż wiedziałem, że ręce są w tragicznym stanie. Miałem to gdzieś, jestem jak w transie, słyszę tylko swój przyspieszony oddech oraz słowa Liam'a, które nie chcą dotrzeć do umysłu i dać wiarę, że ciągle jesteśmy mordercami i przestępcami. Wierzyłem, że zapomnę i wszystko się skończy. Zabijałem ludzi, a chciałem zostać normalnym człowiekiem. Jaki ja kurwa jestem naiwny. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, że zawsze będziemy mordercami dla innych i będziemy o wszystko podejrzani.
 
Gdy poczułem czyjąś rękę na ramieniu,  przestałem bić w ścianę i oparłem czoło o zakrwawioną dłoń. Oddychałem bardzo głośno i szybko. Jakie było moje zdumienie gdy w tak chujowym momencie pomyślałem o rudowłosej dziewczynie z kamerą. Zrzuciłem raptownie rękę Payna. Nie chce uderzyć przyjaciela, dlatego będzie lepiej jeśli wyjdę i pokręcę poza domem. Widziałem jego zaskoczenie gdy wychodziłem z kuchni, nie zatrzymał mnie, skubaniec zawsze rozumiał. Gdy znalazłem się w samochodzie wiedziałem gdzie jechać. Nawet alkohol płynący we krwi nie powstrzymał mnie przed szybką jazdą.




 

piątek, 18 marca 2016

Rozdział 2

   Dźwięk wody odbił się od ściany prysznicowej, oraz śliskiej wanny i oblał moje spocone ciało, które po porannej przebieżce wymagało prysznica. Chłodna woda pobudziła moje zmysły, a po dłuższym przyjmowaniu masy zimnej wody na ciało, powstała gęsia skórka. Organizm pragnął ciepła, ale umysł mówi co innego, potrzebowałam naturalnego pobudzenia, a gdy osiągnęłam cel do którego nieprzewidywalne dążyłam, ostatnie krople orzeźwienia spłynęły po ciele, a wodospad zatrzymał w miejscu.

Gdy się obudziłam i zjadłam śniadanie postanowiłam wybrać na jogging. Na osiedlu świeciło pustką, bo kto o szóstej rano, przy zdrowych rozsądkach idzie biegać? Dopiero po półgodziny truchcie zobaczyłam starszą kobietę popijającą kawę i próbującą otworzyć kluczykiem drzwi od swojego czerwonego garbusa. Gdy ją wymijałam, wystraszyła się, a aluminiowy kubek z zawartością zachwiał na ręku, a następnie upadł na chodnik. Odmiana kofeiny wylała się po chwili tworząc plamę. Przeprosiłam zaskoczoną kobietę i uciekłam do domu.

Teraz wycieram ciało o różowy ręcznik i rozmyślam. Zastanawiam się czy dzisiejszy dzień będzie tak samo nudny jak poprzednie.

W piątki lekcje rozpoczynają się o dziesiątej, spojrzałam na godzinę i stwierdziłam, że na spokojnie się wyrobie na pierwszą lekcyjną, którą miała być matematyka.

Będąc już na przystanku autobusowym spostrzegłam rudą wiewiórkę, która z jednego drzewa wędrowała na drugie. Przed wejściem do zapełnionego przez ludzi maszyny zdążyłam sfotografować szczęśliwe zwierzę, które w piękną wiosenną pogodę poszukiwało jedzenia oraz wrażeń.
Wysiadłam z autobusu i odetchnęłam świeżym powietrzem, przewiesiłam torbę przez ramie i ruszyłam w stronę pasów po to by znaleźć po drugiej stronie ulicy, móc przejść przez szkolny park, a następnie wejść do znienawidzonej prze zemnie szkoły.

Kamerę zawiesiłam przez szyje i włączyłam nagrywanie po to by skomentować dzisiejszy dzień.
Gdy się znalazłam na ulicy usłyszałam nadjeżdżający samochód, a potem przeraźliwy pisk opon. Moje serce zabiło szybciej, a gdy unormowało się otworzyłam zaciśnięte oczy, a ucisk obu pięści rozluźniłam. Rozejrzałam się. Stoję na pasach, na czerwonym świetle. Dam sobie rękę uciąć, że przed wejściem na nie świeciło na zielono.

Spojrzałam na granatowego jaguara, którego szyby otworzyły się. Chłopak siedzący za kierownicą z prawej strony wystawił głowę. Jego gęste jak smoła włosy postawione na żel, przypominają jeża, oczy czarne, nos i usta w porządku. Ciemna cera. Jest Azjatą?

Czarny podkoszulek dobrze upinający umięśniona klatkę piersiową, a przez szyję zawiązana bluza tego samego koloru. Nie wiem co oni mają do tych ciemnych kolorów, ale wiem, że dodaje nutę tajemniczości.

- Vixen, ślepa jesteś?! - warknął - z tego co mi wiadomo to powinnaś stać na chodniku! - palcami dotknął kierownicy i czekając na odzew mruknął coś obraźliwego pod nosem. Na serdecznym palcu zobaczyłam duży pierścień, mając nawet okulary na nosie trudno mi było sprawdzić jaki kryje napis oraz wzór, który musi coś oznaczać. Wiem, że jest ze srebra.

Chłopak widząc moje zainteresowanie pierścionkiem złapał za niego, a następnie zsunął z palca. Najwidoczniej nie lubi jak ktoś patrzy na jego własność. Czyżby jest ważny?

- Przepraszam - szepnęłam ale na tyle głośno, że nie mieli problemu z usłyszeniem. Zaśmiał się gardłowo i spojrzał na chłopaków siedzących z tyłu, którzy z niecierpliwością czekali.

Moje oczy przybrały wielkości sowy, a usta otworzyły szeroko. Zaskoczyła mnie obecność Malika, ale gdy pomyślałam jak to z boku wygląda, szybko je zamknęłam, a fala ciepła oblała moje ciało, a policzki osiągnęły temperaturę wżenia. Zayn z ręką zgiętą w łokciu oprawszy między zgłębieniem szyby a drzwiami z palcami na podbródku, bada kilkudniowy zarost i przygląda mojej zarumienionej twarzy.

- Przeprosiłaś, zadowolona? - usłyszałam nie lubiany przeze mnie głos, dupek. Spuściłam wzrok na maskę samochodu. Cleo, ty odważna dziewucho. - To zjeżdżaj stąd, Vixen! - podniósł głos. Jaka Vixen do cholery? Nie ma prawa mnie tak nazywać! Jak każda osoba posiadam imię - no już, nie będę się kolejny raz powtarzał, spójrz jakie zamieszanie zrobiłaś! - dlaczego ten typ jest taki nie miły i podnosi głos za każdym razem gdy na niego spojrzę - mowę Ci odjęło? Umiesz mówić? - nie często komuś się udaje mnie zdenerwować i wyprowadzić z równowagi, ale najwidoczniej chłopak do tego dąży i chce mnie podburzyć. Och, nie radziłabym.

Moje przemyślenia zostały przerwane przez trąbienie klaksonów, oraz przekleństwa wypowiadane przez kierowców stojących w korku. Zrobiłam kilka kroków w tył i po chwili znalazłam na chodniku.

- Ru...ruszaj, zamieszanie robisz - Chciałam im pokazać, że jestem silną kobietą i się nie boje. Z trudem wysiliłam mało przekonujący uśmiech, dolna warga zadrżała. Przeraża, podobnie dwójka siedząca z tyłu oraz Zayn, który ze spokojem przygląda całej sytuacji. Każdy wytatuowany, dziwne znaki na skórze, ubrani na czarno, a wzrok mordu. Nie należą do przyjemnych mi osób.
Uniosłam dumnie głowę aby nie dać respektu z powodu przegranej wcześniej pozycji o byciu silnej. Azjata zacisną mocno szczękę, a Mulat wybuchł sztucznym śmiechem.

- Daj spokój tej małej, wiesz dobrze, że nie mamy czasu na pierdoły i mamy inne problemy na głowie - szepnął, ale zdołałam podsłuchać. Zawsze wtykam nos w nie swoje sprawy, taka moja natura. Mój mózg przeanalizował wypowiedziane słowa bruneta i wiem, że w sposób jakie je powiedział nie spodobał mi się, ale nie mówię, że nie jestem ciekawa i nie mam pytań. A chociażby, dlaczego mnie nazwał małą i co miał na myśl mówiąc " inne problemy"? -Ruszaj idioto! - warknął.
Jak to możliwe, że jego nastrój tak się raptownie zmienił. Obdarował mnie ostatnim zimnym oraz wrogo nastawionym spojrzeniem i obiecująco wypowiedział - Do zobaczenia Foster.

Byłam tak bardzo zaskoczona jego słowami, że nie zauważyłam kiedy ich samochód zniknął.
Skąd zna moje nazwisko, przecież nie jestem jakoś znana w szkole, wiec jak to możliwe? Mam się go bać? Omijać? Powiedział tak by mnie wystraszyć?

Westchnęłam i przypomniałam o kamerze. Zdałam sobie sprawę, że całe wydarzenie zostało nagrane. Chłopacy, zamieszanie oraz rozmowa. Przewinęłam i jęknęłam. Nie chce tego widzieć! Nacisnęłam na stop i wyłączyłam urządzenie.

Po chwili jakaś osoba złapała mnie za ramię i odwróciła o trzysta sześćdziesiąt stopni. Nie powiem, że się nie wystraszyłam, wręcz przeciwnie.

Zobaczyłam przerażone oczy mojej przyjaciółki Ruby, która z trudnością łapie oddech, jakby przebiegła maraton. Gada jak najęta, nic kompletnie nie rozumiałam.

- Ru! - wrzasnęłam. Dziewczyna opanowała się i westchnęła - powiedz o co chodzi, ale powoli.

- Martwiłam się o ciebie - powiedziała smutno - widziałam wszystko gdy wysiadałam z samochodu Asha, próbowałam jak najszybciej tu przyjść, ale przez te głupie obcasy... Yhhh - czułam nutę złości. To u niej dziwne, gdyż rzadko się denerwuje.

Jest ubrana w niebieską, rozwiewną koronkową sukienkę, a do tego czarne dopasowane obcasy. Jej grzywka natapirowana i spięta do góry, a włosy pokręcone. - nic ci nie jest, jesteś cała? - kiwnęłam głową. Cmoknęła i skrzyżowała ręce na pierwsi. - wiesz kto to był? - zapytała. Do czego ona w tej chwili zmierza? - złapała mnie za łokieć i przechodząc przez pasy odpowiedziała na pytanie - To był Zayn Malik i jego paczka. Chyba słyszałaś, że Malik to niebezpieczny koleś? Można to zauważyć na co dzień jak się zachowuje, myśli, że jest Panem, wszyscy się go boją - weszłyśmy do szkoły przez główne wejście. - I ja też! Gdy nawet na niego spojrzę jestem przerażona i chcę uciec gdzie pieprz rośnie. To nie jest zabawne i tak nie powinno być, ale tyle się nasłuchałam opowieści o nim i o jego przeszłości, że szkoda gadać - nie chce jej przerywać, gdyż może więcej nie będzie chciała poruszyć tematu Zayna - Każdy głupi wie, że został adoptowany. Jego prawdziwi rodzice zostali zamordowani, ale to jeszcze nic. Podobnie było z jego nowymi opiekunami, doszły mnie słuchy, że to on ich zabił, nienawidził ich całym sercem i chciał się zemścić, poderżnął im gardła gdy spali. Nawet nie wiem jak to możliwe, że został oczyszczony z zarzutów, upiekło się gnojowi, nie? - zaśmiała się nerwowo - nie wiem też co robi w szkole i dlaczego go znowu przyjęli. Został zawieszony w prawach ucznia, ale to dawno było, bodajże trzy lata temu - schowała niepotrzebne książki do szafki.

Może uczęszczam do szkoły przez dwa lata, ale dopiero teraz mogę poznać historię Malika. Nigdy nie rozmawiałam z Ruby o Zaynie, gdyż wydawało mi się to nie konieczne. Jest moją przyjaciółką, ale nie zwierzam ze wszystkiego. Gdyby się dowiedziała, że chodź trochę interesuje Malikiem, chyba by padła na zawał - mogę to stwierdzić po długiej wymowie, którą przeprowadziła, o tym jak się go boi, jak ją przeraża i co o jego osobie myśli.

- przez co został zawieszony? - zadzwonił dzwonek na lekcje.

- pobił chłopaka z trzeciej klasy, ale nikt nie wie o co im poszło. Maykel trafił do szpitala, a ten dupek wyszedł bez szwanku - Zayn typem awanturnika? Im więcej wiem, tym więcej mam pytań. - chyba zauważyłaś, że z nikim się nie koleguje tylko z tym blondynem? - kiwnęłam głową - To wyjaśnia, że wszyscy uważają ich za dziwaków i przestępców.

Lekcja języka angielskiego się rozpoczęła. Nauczycielka pisała coś na tablicy na temat lektury. Przepisałam do zeszytu i odłożyłam długopis.

- Ostatnio Alex wspomniał, że nasiliły się przestępstwa, ginął ludzie, a kobiety są gwałcone.
Złapała mnie za nadgarstek i zbliżyła swoje usta do mojego ucha, po to bym tylko ja mogła usłyszeć - Do miasta powróciły gangi, a co gorsze, Zayn Malik jest w to zamieszany.

Rozdział 1


Czerwona sukienka bardzo dobrze uwydatnia moją pupę, dekolt i nogi. Widzę jego wzrok, który świdruje moje ciało czekoladowymi oczami. Czuje jego delikatny dotyk na łokciu, a następnie na plecach, przyciąga mnie do siebie. Jestem szczęśliwa. Jego usta pozostawiają przyjemne pocałunki na szyi, następnie przegryza płatek ucha. Zachrypniętym głosem mówi, że jestem piękna, że uwielbia mnie w każdy możliwy sposób, dotykam jego policzka. Chcę go pocałować, poczuć jego usta na swoich, ale nie mogę. Coś mnie od niego odpycha, jakaś siła nie pozwala mi go dotknąć. Jego twarz z każdą sekundą staje się niewyraźna. Jestem daleko, a moją miłość widzę jako mały punkcik. Cierpię, ale słyszę jego melodyjny głos. "Będziesz moja, w świecie którym żyjesz" Kilka słów, które dają nadzieje.

Budzik wyrywał ze snu. Usiadłam, przyciągnęłam kolana do siebie i przetarłam twarz dłońmi.
Sen dobrze znany, który kończy tak samo. Za każdym razem gdy się budzę czuje rozczarowanie, smutek oraz złość. Nie wiem jakie niesie przesłanie i czy się kiedykolwiek dowiem.

Westchnęłam głośno i sięgnęłam po okulary, które leżą na szafce nocnej. Zsunęłam się z łóżka, zrobiłam poranną toaletę, następnie nałożyłam na nogi dżinsowe rurki i łososiowy sweterek z napisem Kiss. Uczesałam włosy zawiązując na czubku głowy, potem czerwono - białe trampki naciągnęłam na stopy. Przywitałam się z mamą i usiadłam przy stole. 

Kuchnia jest małym przytulnym pomieszczeniem. Ściany błękitnego koloru, szafki zaś dobrze dopasowane. Stół znajduje się przy dużym oknie z którego widać zadbany ogród oraz drewnianą huśtawkę, która kontrastuje z czerwonymi różami oraz innymi rodzajami kwiatów. Stwarzają przyjemną atmosferę i przyciągają sąsiadów, oraz innych przechodnich, którzy z chęcią zaglądają przez drewniany płot. 

Po zjedzeniu śniadania umyłam brudną miseczkę po mleku i kukurydzianych płatkach. Włożyłam do plastikowego pojemniczka przygotowane kanapki przez Panią domu.

- Naprawdę masz zamiar brać kamerę do szkoły? - zapytała mama z kawałkiem jabłka w buzi. 
Uśmiechnęłam się, gdyż przez ostatnie dni nie rozstawałam się z moim skarbem. Zawsze marzyłam o kamerowaniu ludzi, przyrody bądź zwierząt.

- Oczywiście - Cmoknęła i pokręciła głową. Moja rodzicielka jest niską brunetką o piwnych oczach, na nosie kilka piegów, małe usta, a jej długie włosy spięte w kok każdego poranka. Jest ładną, mądrą i odważną czterdziestolatką. Przyciąga mężczyzn jak lep na muchy, ale nie związała się z nikim po rozstaniu z tatą. Nie jest już mężatką od trzech lat. Jestem jej wdzięczna, że mogę się z ojcem kontaktować i widywać. Z jego nową partnerką dogadałam się, chociaż moim zdaniem nie pasują do siebie, może dlatego, że Olga jest stylistką, a Leon mechanikiem?

- Jesteś nie możliwa. - Wróciłam do rzeczywistego świata gdy usłyszałam głos Elizabeth. Zerknęłam na mamę i przewróciłam oczami.

- Muszę się spakować do szkoły - nie mam zamiaru słuchać ile to w szkole pałęta się złodziei, a znając moją opiekunkę ma zamiar po raz kolejny dać mi do zrozumienia, że społeczeństwo w tych czasach jest do wszystkiego zdolne. 

Wbiegłam do pokoju, spakowałam do torby zeszyty i książki, które mają swoje miejsce na biurku przy dużej lampie. 

Białe szafki, duże łóżko i lusterko dopasowane do niebieskiej ściany. Gdy byłam młodsza bardzo lubiłam niebieski, ale to z przed dwóch lat przed przeprowadzką ze stolicy Wielkiej Brytanii do New York City, stanie w północno-wschodniej części USA liczącego więcej niż siedemnaście milionów mieszkańców.
W chwili obecnej jestem zwolenniczką koloru fioletowego, dlatego w najbliższym czasie mój pokój zostanie przemalowany na kolor, który lubię. 

Po umyciu zębów i spakowaniu jedzenia do torby, włączyłam kamerę.

- Drugi stycznia - Usiadłam na krześle nagrywając mamę zmywającą naczynia. Jest kobietą trzymającą porządek, zazwyczaj sprząta w całym domu przed wyjściem do pracy. Jest doradcą zawodowym, stanowisko w którym pracuje pozwala na utrzymanie córki oraz mieszkania - Dzień jak co dzień. Wstaje, jem śniadanie, szykuje się do szkoły. Nic ciekawego się nie dzieje, w dzień w dzień to samo. Moje życie jest nudne i ponure. Czy rutyna w najbliższym czasie zmieni czy kiedyś będę szczęśliwa? - To jest lepsze od pamiętnika mogę nie tylko nagrywać to co lubię, ale także skomentować świat w którym żyje bądź jak czuje w danym momencie. Westchnęłam głośno, a następnie mój wzrok przeniósł na zegarek wiszący nad wejściem do kuchni. 

- Kurde! Nie wiedziałam, że jest tak późno - Mamie na pożegnanie dałam buziaka w policzek. 
Odetchnęłam świeżym powietrzem gdy znalazłam na ganku. Zmrużyłam powieki, ponieważ promienie słoneczne nie pozwoliły do całkowitego otworzenia ich. Uśmiechnęłam się, gdyż dawno nie było tak ładnej pogody. Wiosna jest od ponad miesiąca i każdego dnia coraz cieplej. 

Delikatne mrowienie przy nodze przebudziło z transu, w którym przed chwilką byłam. Biała kulka futra ociera się o moją nogę. Podniosłam Princess i przytuliłam do siebie. Dostałam ją od ojca dwa lata temu na piętnaste urodziny. Przypomina mi o nim i o tym jak bardzo byłam szczęśliwa. W tej chwili dzieli mnie od niego ponad dwa miliony siedemset tysięcy kilometrów. Ostatni raz pogłaskałam kotkę i po wpuszczeniu do domu opuściłam posiadłość.

Po pięciu minutach po drugiej stronie ulicy zauważyłam zgrabną, długonogą brunetkę ubraną w czarne leginsy i bluzkę z logiem ulubionego zespołu muzycznego. Ruby to dziewczyna, która zna swoją wartość i uwielbia mężczyzn. Lubi dobrą zabawę i być w centrum uwagi. Różnimy się, ale mówią, że przeciwieństwa się przyciągają. Jest dobrą przyjaciółką, pomaga, wspiera i zawsze jest przy mnie gdy jej potrzebuje. 

Na powitanie przytuliłyśmy się, a do moich nozdrzy dotarł zapach jej drogich perfum. 

- Jak podoba ci się moja szminka? - zapytała uwydatniając usta. - Wczoraj w sklepie kosmetycznym, w tym obok klubu kupiłam zajebistą pomadkę - Wspomniałam, że jest straszną gadułą? - Musiałam ci pokazać, wiesz jak bardzo lubię krwiste - Cała Ru. Zerknęłam na jej pełne usta, a następnie na twarz. Jej niebieskie oczy dopasowane do zimnych kolorów cieni, górna powieka podkreślona eyeliner'em, brwi wyregulowane, a na policzkach warstwa różowego pudru. Jej włosy proste i długie. Gdybym używała tyle odżywek co Ru, także bym miała miękkie i pałające życiem włosy.

- Jest chociaż coś co o tobie nie wiem? - Pstryknęła palcami - Lepiej nie mów! 

- Och, wspominałam, że trzymam w szafce nocnej scyzoryk? - Serio Ruby Serio? Spojrzałam na nią z miną wtf? - Znowu jesteś w złym humorze - Zrobiła kwaśną minę - Możesz powiedzieć o co chodzi - kopnęłam kamień, który leżał na środku chodnika. - Dobrze, gdy będziesz chciała pogadać to wiesz gdzie mnie szukać- Zerknęłam na przyjaciółkę i uśmiechnęłam delikatnie.

- Nagraj mnie - poprosiła po minucie milczenia, wzruszyłam ramionami gdyż to nie jest zły pomysł.

Gdy już znalazłam przycisk funkcyjny skierowałam kamerę na uśmiechniętą Ru.

- To jest Ruby, moja przyjaciółka - Przywitała się mówiąc siemka, następnie gadała o wszystkim i o niczym. Odezwałam się wtedy gdy mówiła coś na temat, który nie spodobał się w szczególny dla mnie sposób. 

- Głupia! - warknęłam gdy wspomniała o mojej niezdarności i pewnej historii - Dzisiaj słonecznie, ciepło i przyjemnie - nagrałam niebo i słońce, a następnie ludzi czekających na autobus, na przystanku - Nie obchodzi co inni pomyślą - szepnęłam gdy kilka osób spojrzało na mnie z niezadowoleniem.

Chwilę później znalazłyśmy się przy dużym pomarańczowym budynku, który znajduje się w centrum miasta. 

The New School posiada baseny, siłownie, dużą bibliotekę, sale muzyczne, taneczne oraz dużo innych rozrywek. Każdy rozwija swoje talenty, zainteresowania. Ja uczęszczam na kółka fotograficznego, które mnie uszczęśliwia. 

Gdy znalazłyśmy się w pobliżu szkolnych szafek zobaczyłam chłopaka, który oparł się o ścianę razem ze swoim blond kolegą. Rzucił na podłogę swój moro plecak, który wyglądał na pusty i spojrzał groźnie na Horana. Mulata od dawna nie było w szkole, ostatni raz gdy go widziałam to dwa miesiące temu. Nie wiem jakie są powody tak długiej nieobecności chłopaka, ale wiem, że nie pojawiając się w szkole może oblać ostatni rok. 

Doszło do mnie dużo informacji. Jedni mówią, że wyjechał z New Yor'ku inni, że został zawieszony w prawach ucznia. W co wierzyć? 

Na mojej szafce na kod zostało przyklejone ogłoszenie które zignorowałam, otworzyłam ją i włożyłam niepotrzebne książki, gdy spojrzałam w stronę gdzie stoją wysportowani mężczyźni z ostatniej klasy ich już tam nie było. Westchnęłam, a następnie z Ruby skierowałam do pracowni chemicznej, w której miała się odbyć pierwsza lekcja. 

Przed wejściem do stołówki włączyłam moje urządzenie. Obiektyw skierowałam na blaty proponowanego jedzenia - Sama niezdrowa żywność! - Po chwili znalazłam się przy stoliku gdzie siedzą i wygłupiają moi znajomi. Ruby siedzi obok Rebeki, dziewczyny Ashona. 

Przywitałam się - Dajcie mi trochę miejsca! - Usiadłam obok Pitera. 

Są to koledzy Ru, nie lubię zawierać nowych znajomości i dużo rozmawiać. Przyjaciółka dobrze wie, że nie przepadam za jej towarzystwem.

Poprawiłam okulary, które zsunęły się z nosa, a następnie odstawiłam czarną kamerę na stół i tak by nikt nie zauważył włączyłam ponownie nagrywanie. Najpierw zaczynając od elity kujonów, kończąc na niebieskookim blondynie, do którego dołączył Malik. 

Na ekranie pojawiła się umięśniona oraz wysportowana sylwetka Zayna Malika. Ubrany w czarny podkoszulek z napisem revenge i jeansy tego samego koloru. Kilkudniowy zarost i w miarę ułożone włosy. 

Zainteresowałam się także jego tatuażami. Zastanawia mnie co oznaczają znaki na jego palcach. Chłopak o ciemnej karnacji siedzi ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach z mocno zaciśniętymi pięściami, zauważyłam także czarny kolczyk w prawym uchu. Włączyłam krotność zoomu i obraz został przybliżony. Oczy jak czekolada, idealny nos oraz pełne usta. Idiotko, co ty robisz? Po co na niego patrzysz? Daj sobie z nim spokój!

Zmrużyłam oczy i wyłączyłam kamerę zamykając klapkę kamerki. Wgryzłam się w dolną wargę.
Właśnie zobaczyłam, że Zayn Malik przenikliwie się mi przygląda. Przez chwile wlepiłam w niego swój wzrok, ale nietrwało to długo, gdyż spuściłam wzrok na zapiekankę przyjaciółki. Moje policzki musiały się zrobić czerwone jak ketchup stojący przy coli Aleksa. Kamerę ułożyłam na swoich kolanach, a trzęsącymi dłońmi wyjęłam kanapkę z pudełka. Jak mogłam być tak głupia i dać przyłapać na obserwowaniu jego osoby. 

Ugryzłam kanapę, która jest z serem i pomidorem. Z trudem przełknęłam. 

W połowie skonsumowanej przeze mnie jedzenia ponownie zerknęłam na mężczyznę, przy którym czuje się onieśmielona. Moje oczy w tej chwili można porównać do piłeczki pingpongowej, plaster pomidora wyślizgnął z kanapki upadając na kamerę leżącej na kolanach i ją brudząc.

Nie wyszła bym ze stołówki czerwona jak burak, zła i przestraszona gdyby Malik nie pożerał mnie swoim wzrokiem.

Gdy znalazłam się daleko od miejsca w którym czułam się nie komfortowo oparłam plecami o ścianę i zamknęłam oczy wydychając powietrze, które przez pewien czas magazynowałam w płucach. 
Ponownie przypominam sobie drwiący uśmiech, który obdarował mnie Zayn na odchodne. 

Nadal nie mogę uwierzyć w to co przed chwilą zaszło, chciałam żeby mnie zauważył, ale teraz gdy w końcu do tego doszło nie jestem pewna czy słusznie. Gdy sobie przypomnę oblewa mnie fala gorąca. Głupiutka ty, rozbawiłaś go swoją niezdarnością!

Prolog

20 stycznia 2014 r, 16:55

Drogi przyjacielu, dlaczego ludzie są egoistami, nie biorą pod uwagę czyjegoś zdania tylko patrzą na siebie? [...] nie chce do niej uczęszczać, nie chce być tutaj, chce wracać do domu, do mojego prawdziwego domu [...] Opowiem Ci o sytuacji, która miała miejsce w szkole. Idąc do pracowni geograficznej, a wcześniej przechodząc przy męskiej toalecie osoba, która z niej wychodziła z impetem otworzyła drzwi, nie zastanowił się czy ktoś stoi po drugiej stronie. Pamiętam, że poczułam potworny ból w okolicy czoła, a sprawcą czynu był wysportowany (zdążyłam zauważyć) mężczyzna. Mulat o nieskazitelnej urodzie i pięknych czekoladowych oczach. Nie przeszkadzały mu moje okulary i aparat na zębach. Opuszkami palców dotknął rozpalony policzek. Nie przeprosił, jego lekko wyczuwalny dotyk uleczył ból.
Cleo.

2 kwietna 2014 r , 22:22

Kochany pamiętniczku, jutro bal przebierańców, wiem kim się stanę. Mają, pszczółką Mają Zapewne myślisz, że ze mną jest coś nie tak? Nie zapomniałam, w dalszym ciągu uważam, że to nie mój styl, że jestem za poważna i drętwa, ale po zastanowieniu zdecydowałam że pójdę i się zabawię [..]
  Od dzisiaj Maja nie Cleo!

  5 kwietnia 2014 r, 19:20

[...] Moja przyjaciółka była królikiem. Miała ogon i uszy, które wytrzymały i nie odpadły [...] Zayn Malik - Tak się nazywa. Dowiedziałam się o nim sporo interesujących rzeczy, a chociażby że należy do niegrzecznych chłopców, że zadaje z " dziwnym towarzystwem"[...] zaskoczyło mnie gdy usłyszałam " uważaj, to zły człowiek" [...] Jestem wstydliwa, wrażliwa, nieśmiała, nie uczę się doskonale, nie wyróżniam z tłumu, nie jestem piękna [..]
Cleo.

25 grudnia 2015 r, 23:31

Witaj, na początku chcę cię przeprosić. Zaniedbałam cię [...] Kocham Boże Narodzenie, gdyż lubię świąteczną atmosferę. Kolacja upłynęła miło i przyjemnie [...] Nie wierze w Świętego Mikołaja, ale nie mogłam się nie uśmiechnąć gdy pod choinką zobaczyłam duży prezent. Dostałam niesamowity aparat cyfrowy, najlepszy prezent pod słońcem.
  Cleo.