Notka!
Cześć skarby moje
Wesołych Świąt Wielkanocnych i mokrego dyngusa mordeczki :*
Mam coś dla was pod notką ;)
Przepraszam za wszelakie błędy, ortografie, interpunkcję, ale bardzo szybko pisałam, żeby zmieścić przed wieczorem, więc zrozumcie mnie :D
Ta część nie wlicza się do historii i nigdy nie bedzie miała miejsca w Dreamland. Została napisana dla poprawy humoru ;)
Dziękuje za wyświetlenia, komentarze i gwiazdki :) Miłego czytania :*
Pozderki xD
Zjadłam śniadanie przy rodzinnym stole. Leon wraz ze swoją partnerką i babcią przyjechali na święta do New York'u. Mama świetnie dogaduje z Olgą. To dobrze, gdyż nikt nie chce napiętej atmosfery, tylko żeby było miło i przyjemnie - Będę się już zbierać - odezwałam do rodziny, gdy usłyszałam trąbienie klaksonu.
Mama wywróciła oczami.
- Jeśli kocha to poczeka - fala gorąca oblała moje policzki.
- Mamo! - jęknęłam. Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Oj nie wstydź się. Luke to świetny chłopak, nie masz się czego wstydzić - uwierzyła w małe kłamstewko Hemmings'a. Mojego debilowatego Luke'a!
Nie odpowiedziałam rodzicielce gdyż nie mam owej potrzeby. Podeszłam do babci i mocno do siebie przytuliłam, następnie Olgę, mamę, a na samym końcu tatę.
- Nie każ mu dłużej na siebie czekać - szepnął i lekko pchnął w stronę drzwi. Uśmiechnęłam radośnie i w pośpiechu złapałam za torbę. Gdy byłam w połowie drogi do czarnej bryki blondyna, zawiesiłam rzecz przez ramię.
Na jego nosie czarne przeciwsłoneczne okulary, ubrany w skórzaną kurtkę, a pod nią biała koszula, której guziki zostały rozpięte przy szyi, a na nogach czarne dżinsy. Jak mogłam zapomnieć o glanach, które doszczętnie nie pasują do eleganckiego stroju.
Seksownie uśmiechnął się - nie wierze! Serio powiedziałam, że jego uśmiech jest seksowny? Boshe Cleo, cofnij to, przecież to taki idiota!
- Wesołych Świąt! - pisnęłam i rzuciłam w ramiona wysokiego mężczyzny - nie bądź zły za wczoraj - szepnęłam do jego ucha, ale gdy nadal stał nie wzruszony - Przestań się dąsać i w końcu mnie przytul pajacu! - wybuchnął śmiechem. Objął mnie w tali, następnie przyciągnął do siebie i podniósł do góry. Dzisiaj zjadłam bardzo dużo. Nie wiem czy dam rade skosztować przysmaków Horan'a. Wczoraj cały dzień siedział w kuchni i nie wpuszczał do środka. 'Zaklepałem kuchnie, wiec kto będzie przeszkadzał zostanie daniem głównym!' - mówił na poważnie.
- dobra puść mnie - uderzyłam pięścią w jego plecy - chłopcy czekają - jego mocny zapach perfum przebił do moich nozdrzy co spowodowało głośne psiknięcie - Specjalnie się nimi popsikałeś! - dobrze wiedział, że ich nie lubię.
- Za dużo mówisz kobieto - puścił mnie i po zdjęciu okularów przetarł dłońmi twarz. Prychnęłam. Kac morderca nie ma serca - pomyślałam w duszy. I po co tak dużo piłeś? Ciekawe jak Calum się trzyma - znienawidzona przeze mnie osoba, po wczorajszym incydencie jeszcze bardziej - Wesołego Alleluja - zachrypniętym głosem dodał. - wsiadaj mała do samochodu - ziewnął.
- Ogarnij się - palcami dotknęłam jego policzka i wsiadłam niezdarnie do samochodu.
Po chwili znalazł się obok mnie, odpalił swoje ' dziecko' i ruszył energetycznie z piskiem opon z pod mojego domu.
Skończyłam rozmawiać przez telefon z Ruby gdy znaleźliśmy pod dużym domem chłopaków. Zaparkował pod samymi drzwiami. Weszłam do środka nie czekając na blondynka. Moje brwi samowolnie uniosły do góry. Wszystko pięknie wysprzątane, z tego co mi wiadomo wczoraj na korytarzu walały się ubrania, śmieci oraz puszki po piwie. Łał. Dobra robota Katniss - stwierdziłam.
Do nozdrzy dotarł zapach bigosu oraz inne dobre jedzenie!
Weszłam do salonu i wszystkich obecnych oprócz Malika - którego nie ma przeleciałam wzrokiem. Ubrani w eleganckie garnitury i koszule.
Po przywitaniu ominęłam przystrojony stół, przeszłam przez korytarz, schody i już po chwili stałam przy pokoju chłopaka. Zapukałam, ale nikt nie otworzył. Wzruszyłam ramionami i przekręciłam klamkę i cichutko weszłam do pomieszczenia. Zayn stoi obrócony plecami do mnie. Na jego długich nogach jak zwykłe czarne dżinsy, biała koszula, którego rękawy zostały podwinięte do łokcia.
Co on tam gada pod nosem?
Rzucił na łóżko czerwony krawat. Po nie udanym nałożeniu - pomyślałam.
- Mogę pomóc - odezwałam, a jego mięśnie napięły się.
- Co tutaj robisz? - zapytał spokojnie w dalszym ciągu stojąc tyłem do mnie - kochanie - dodał po chwili.
Odwrócił się i spojrzał. Wcześniej bym powiedziała 'o zgrozo' ale teraz przestałam się go bać. Zdałam sobie sprawę, że nigdy mi krzywdy nie zrobi.
Wzruszyłam ramionami obojętnie.
- Pomyliłam pokoje - warknęłam. Po co ja tutaj przyszłam? Jesteś Idiotką!
Gdy miałam wyjść poczułam jego silną dłoń na swoim nadgarstku. Pchnął na drzwi, a następnie przycisnął do nich. Dupek!
Jego nos smyrgnął moją szyję, dłoń dotknęła tali, a potem znalazła pod bluzką.
Dreszcze ogarnęły całe moje ciało.
Mokre pocałunki pozostawia na szyi, a gdy poczułam usta w czułym miejscu za uchem z gardła wydobył jęk. Kosmki jego czarnych oraz gęstych włosów znalazły miedzy moimi palcami.
- Nie drażnij się ze mną - seksownie mruknął do ucha.
Ścisnął pośladek, następnie ręka powędrowała na tylną część uda i odnalazła swoje miejsce na wgłębieniu kolana. Podniósł je do góry i co jakiś czas ściskał oraz pieścił. Podniecenie ogarnęło całe moje ciało. Pocałował mój podbródek i spojrzał prosto w oczy. Ciepło rozpłynęło po policzkach. Wkurzyłam się gdyż w dalszym ciągu czuje onieśmielona przy jego osobie. Tak nie powinno być. Nie chcę się rumienić za każdym razem gdy na mnie spojrzy. Mulata twarz znalazła dość blisko mojej, przegryzł zębami dolną wargę. Moje ręce odnalazły jego policzki, pod którymi nie poczułam zarostu. W końcu pomyślał żeby się ogolić - pomyślałam w duszy.
Gdy nasze usta miały złączyć w błogim pocałunku poczułam rozsadzający ból z tyłu głowy. Jęknęłam.
- Ooo przepraszam, nie wiedziałem, że ktoś stoi przy drzwiach.
Blond kosmki Luke'a odnalazły swoje miejsce pomiędzy drzwiami a framugą. Tak bardzo chciałam przytrzasnąć mu głowę.
- Naucz się pukać idioto! - warknął Malik i przycisnął drzwiami szyję chłopaka. Uśmiechnęłam się, gdyż Zayn ma podobne myśli.
- Malik puść, duszę się! - gdy twarz przyjaciela zrobiła się czerwona, złapałam za klamkę i pociągnęłam do siebie. Może chciałam przyjaciela udusić własnymi rękoma, ale nie oznacza, że pragnę jego krzywdy, a chociażby cierpienia.
- co zrobiłaś? - Malik zwrócił do mnie - Przecież bym go nie zabił!
Luke'a opętał kaszel. Po chwili jego twarz powróciła do naturalnego koloru
- Mało brakowało fiucie - odezwał się łapiąc za szyję.
- Może się w końcu nauczysz pukać do drzwi Hemmings!
- Dobra, więcej moja noga tutaj nie powstanie - pokazał wskazującym palcem na pomieszczenie w który się znaleźliśmy - a ty - zwrócił do mnie - jak coś będziesz chciała ode mnie - odwrócił tyłem do nas, wypiął się i poklepał ręka. Nie powiem gdzie! - możesz pocałować w mój piękny tyłek!
Wyprostował się, spojrzał dumnie i na odchodne obdarował uśmiechem. Zamknął za sobą drzwi. Spojrzałam na Malika. Nie wytrzymał, wybuchł śmiechem.
- Może jest idiotą - powiedział między śmianiem - ale to było dobre!
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Otworzyłam je. Wysoki blondyn, który odstawił niezłe szopkę przed chwilą ponownie znalazł przy drzwiach.
- Zapomniałbym, Payne woła. - Podrapał po głowie - Śniadanko gotowe - wrzasnął na cały dom i po chwili nie było go.
Luke nie potrafi się długo złościć a tym bardziej gniewać...
Malik podszedł do łóżka i złapał za czerwony materiał.
- Jeśli już tu jesteś kobieto, to zrób coś pożytecznego i pomórz nałożyć - chciał znaleźć pasujące słowo - te draństwo - uśmiechnął się.
Przewróciłam oczami i zabrałam mu krawat. Poczułam jego dłoń na biodrze, delikatnie smyrga palcami prawy bok, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Och Malik, ty draniu!