piątek, 18 marca 2016

Rozdział 2

   Dźwięk wody odbił się od ściany prysznicowej, oraz śliskiej wanny i oblał moje spocone ciało, które po porannej przebieżce wymagało prysznica. Chłodna woda pobudziła moje zmysły, a po dłuższym przyjmowaniu masy zimnej wody na ciało, powstała gęsia skórka. Organizm pragnął ciepła, ale umysł mówi co innego, potrzebowałam naturalnego pobudzenia, a gdy osiągnęłam cel do którego nieprzewidywalne dążyłam, ostatnie krople orzeźwienia spłynęły po ciele, a wodospad zatrzymał w miejscu.

Gdy się obudziłam i zjadłam śniadanie postanowiłam wybrać na jogging. Na osiedlu świeciło pustką, bo kto o szóstej rano, przy zdrowych rozsądkach idzie biegać? Dopiero po półgodziny truchcie zobaczyłam starszą kobietę popijającą kawę i próbującą otworzyć kluczykiem drzwi od swojego czerwonego garbusa. Gdy ją wymijałam, wystraszyła się, a aluminiowy kubek z zawartością zachwiał na ręku, a następnie upadł na chodnik. Odmiana kofeiny wylała się po chwili tworząc plamę. Przeprosiłam zaskoczoną kobietę i uciekłam do domu.

Teraz wycieram ciało o różowy ręcznik i rozmyślam. Zastanawiam się czy dzisiejszy dzień będzie tak samo nudny jak poprzednie.

W piątki lekcje rozpoczynają się o dziesiątej, spojrzałam na godzinę i stwierdziłam, że na spokojnie się wyrobie na pierwszą lekcyjną, którą miała być matematyka.

Będąc już na przystanku autobusowym spostrzegłam rudą wiewiórkę, która z jednego drzewa wędrowała na drugie. Przed wejściem do zapełnionego przez ludzi maszyny zdążyłam sfotografować szczęśliwe zwierzę, które w piękną wiosenną pogodę poszukiwało jedzenia oraz wrażeń.
Wysiadłam z autobusu i odetchnęłam świeżym powietrzem, przewiesiłam torbę przez ramie i ruszyłam w stronę pasów po to by znaleźć po drugiej stronie ulicy, móc przejść przez szkolny park, a następnie wejść do znienawidzonej prze zemnie szkoły.

Kamerę zawiesiłam przez szyje i włączyłam nagrywanie po to by skomentować dzisiejszy dzień.
Gdy się znalazłam na ulicy usłyszałam nadjeżdżający samochód, a potem przeraźliwy pisk opon. Moje serce zabiło szybciej, a gdy unormowało się otworzyłam zaciśnięte oczy, a ucisk obu pięści rozluźniłam. Rozejrzałam się. Stoję na pasach, na czerwonym świetle. Dam sobie rękę uciąć, że przed wejściem na nie świeciło na zielono.

Spojrzałam na granatowego jaguara, którego szyby otworzyły się. Chłopak siedzący za kierownicą z prawej strony wystawił głowę. Jego gęste jak smoła włosy postawione na żel, przypominają jeża, oczy czarne, nos i usta w porządku. Ciemna cera. Jest Azjatą?

Czarny podkoszulek dobrze upinający umięśniona klatkę piersiową, a przez szyję zawiązana bluza tego samego koloru. Nie wiem co oni mają do tych ciemnych kolorów, ale wiem, że dodaje nutę tajemniczości.

- Vixen, ślepa jesteś?! - warknął - z tego co mi wiadomo to powinnaś stać na chodniku! - palcami dotknął kierownicy i czekając na odzew mruknął coś obraźliwego pod nosem. Na serdecznym palcu zobaczyłam duży pierścień, mając nawet okulary na nosie trudno mi było sprawdzić jaki kryje napis oraz wzór, który musi coś oznaczać. Wiem, że jest ze srebra.

Chłopak widząc moje zainteresowanie pierścionkiem złapał za niego, a następnie zsunął z palca. Najwidoczniej nie lubi jak ktoś patrzy na jego własność. Czyżby jest ważny?

- Przepraszam - szepnęłam ale na tyle głośno, że nie mieli problemu z usłyszeniem. Zaśmiał się gardłowo i spojrzał na chłopaków siedzących z tyłu, którzy z niecierpliwością czekali.

Moje oczy przybrały wielkości sowy, a usta otworzyły szeroko. Zaskoczyła mnie obecność Malika, ale gdy pomyślałam jak to z boku wygląda, szybko je zamknęłam, a fala ciepła oblała moje ciało, a policzki osiągnęły temperaturę wżenia. Zayn z ręką zgiętą w łokciu oprawszy między zgłębieniem szyby a drzwiami z palcami na podbródku, bada kilkudniowy zarost i przygląda mojej zarumienionej twarzy.

- Przeprosiłaś, zadowolona? - usłyszałam nie lubiany przeze mnie głos, dupek. Spuściłam wzrok na maskę samochodu. Cleo, ty odważna dziewucho. - To zjeżdżaj stąd, Vixen! - podniósł głos. Jaka Vixen do cholery? Nie ma prawa mnie tak nazywać! Jak każda osoba posiadam imię - no już, nie będę się kolejny raz powtarzał, spójrz jakie zamieszanie zrobiłaś! - dlaczego ten typ jest taki nie miły i podnosi głos za każdym razem gdy na niego spojrzę - mowę Ci odjęło? Umiesz mówić? - nie często komuś się udaje mnie zdenerwować i wyprowadzić z równowagi, ale najwidoczniej chłopak do tego dąży i chce mnie podburzyć. Och, nie radziłabym.

Moje przemyślenia zostały przerwane przez trąbienie klaksonów, oraz przekleństwa wypowiadane przez kierowców stojących w korku. Zrobiłam kilka kroków w tył i po chwili znalazłam na chodniku.

- Ru...ruszaj, zamieszanie robisz - Chciałam im pokazać, że jestem silną kobietą i się nie boje. Z trudem wysiliłam mało przekonujący uśmiech, dolna warga zadrżała. Przeraża, podobnie dwójka siedząca z tyłu oraz Zayn, który ze spokojem przygląda całej sytuacji. Każdy wytatuowany, dziwne znaki na skórze, ubrani na czarno, a wzrok mordu. Nie należą do przyjemnych mi osób.
Uniosłam dumnie głowę aby nie dać respektu z powodu przegranej wcześniej pozycji o byciu silnej. Azjata zacisną mocno szczękę, a Mulat wybuchł sztucznym śmiechem.

- Daj spokój tej małej, wiesz dobrze, że nie mamy czasu na pierdoły i mamy inne problemy na głowie - szepnął, ale zdołałam podsłuchać. Zawsze wtykam nos w nie swoje sprawy, taka moja natura. Mój mózg przeanalizował wypowiedziane słowa bruneta i wiem, że w sposób jakie je powiedział nie spodobał mi się, ale nie mówię, że nie jestem ciekawa i nie mam pytań. A chociażby, dlaczego mnie nazwał małą i co miał na myśl mówiąc " inne problemy"? -Ruszaj idioto! - warknął.
Jak to możliwe, że jego nastrój tak się raptownie zmienił. Obdarował mnie ostatnim zimnym oraz wrogo nastawionym spojrzeniem i obiecująco wypowiedział - Do zobaczenia Foster.

Byłam tak bardzo zaskoczona jego słowami, że nie zauważyłam kiedy ich samochód zniknął.
Skąd zna moje nazwisko, przecież nie jestem jakoś znana w szkole, wiec jak to możliwe? Mam się go bać? Omijać? Powiedział tak by mnie wystraszyć?

Westchnęłam i przypomniałam o kamerze. Zdałam sobie sprawę, że całe wydarzenie zostało nagrane. Chłopacy, zamieszanie oraz rozmowa. Przewinęłam i jęknęłam. Nie chce tego widzieć! Nacisnęłam na stop i wyłączyłam urządzenie.

Po chwili jakaś osoba złapała mnie za ramię i odwróciła o trzysta sześćdziesiąt stopni. Nie powiem, że się nie wystraszyłam, wręcz przeciwnie.

Zobaczyłam przerażone oczy mojej przyjaciółki Ruby, która z trudnością łapie oddech, jakby przebiegła maraton. Gada jak najęta, nic kompletnie nie rozumiałam.

- Ru! - wrzasnęłam. Dziewczyna opanowała się i westchnęła - powiedz o co chodzi, ale powoli.

- Martwiłam się o ciebie - powiedziała smutno - widziałam wszystko gdy wysiadałam z samochodu Asha, próbowałam jak najszybciej tu przyjść, ale przez te głupie obcasy... Yhhh - czułam nutę złości. To u niej dziwne, gdyż rzadko się denerwuje.

Jest ubrana w niebieską, rozwiewną koronkową sukienkę, a do tego czarne dopasowane obcasy. Jej grzywka natapirowana i spięta do góry, a włosy pokręcone. - nic ci nie jest, jesteś cała? - kiwnęłam głową. Cmoknęła i skrzyżowała ręce na pierwsi. - wiesz kto to był? - zapytała. Do czego ona w tej chwili zmierza? - złapała mnie za łokieć i przechodząc przez pasy odpowiedziała na pytanie - To był Zayn Malik i jego paczka. Chyba słyszałaś, że Malik to niebezpieczny koleś? Można to zauważyć na co dzień jak się zachowuje, myśli, że jest Panem, wszyscy się go boją - weszłyśmy do szkoły przez główne wejście. - I ja też! Gdy nawet na niego spojrzę jestem przerażona i chcę uciec gdzie pieprz rośnie. To nie jest zabawne i tak nie powinno być, ale tyle się nasłuchałam opowieści o nim i o jego przeszłości, że szkoda gadać - nie chce jej przerywać, gdyż może więcej nie będzie chciała poruszyć tematu Zayna - Każdy głupi wie, że został adoptowany. Jego prawdziwi rodzice zostali zamordowani, ale to jeszcze nic. Podobnie było z jego nowymi opiekunami, doszły mnie słuchy, że to on ich zabił, nienawidził ich całym sercem i chciał się zemścić, poderżnął im gardła gdy spali. Nawet nie wiem jak to możliwe, że został oczyszczony z zarzutów, upiekło się gnojowi, nie? - zaśmiała się nerwowo - nie wiem też co robi w szkole i dlaczego go znowu przyjęli. Został zawieszony w prawach ucznia, ale to dawno było, bodajże trzy lata temu - schowała niepotrzebne książki do szafki.

Może uczęszczam do szkoły przez dwa lata, ale dopiero teraz mogę poznać historię Malika. Nigdy nie rozmawiałam z Ruby o Zaynie, gdyż wydawało mi się to nie konieczne. Jest moją przyjaciółką, ale nie zwierzam ze wszystkiego. Gdyby się dowiedziała, że chodź trochę interesuje Malikiem, chyba by padła na zawał - mogę to stwierdzić po długiej wymowie, którą przeprowadziła, o tym jak się go boi, jak ją przeraża i co o jego osobie myśli.

- przez co został zawieszony? - zadzwonił dzwonek na lekcje.

- pobił chłopaka z trzeciej klasy, ale nikt nie wie o co im poszło. Maykel trafił do szpitala, a ten dupek wyszedł bez szwanku - Zayn typem awanturnika? Im więcej wiem, tym więcej mam pytań. - chyba zauważyłaś, że z nikim się nie koleguje tylko z tym blondynem? - kiwnęłam głową - To wyjaśnia, że wszyscy uważają ich za dziwaków i przestępców.

Lekcja języka angielskiego się rozpoczęła. Nauczycielka pisała coś na tablicy na temat lektury. Przepisałam do zeszytu i odłożyłam długopis.

- Ostatnio Alex wspomniał, że nasiliły się przestępstwa, ginął ludzie, a kobiety są gwałcone.
Złapała mnie za nadgarstek i zbliżyła swoje usta do mojego ucha, po to bym tylko ja mogła usłyszeć - Do miasta powróciły gangi, a co gorsze, Zayn Malik jest w to zamieszany.